Trud zakupu plecaka do szkoły

Trud zakupu plecaka do szkoły

W tym roku rozpoczynamy naszą przygodę ze szkołą. Nie mam w tym temacie żadnego doświadczenia. Nie wiedziałam, co sprawdzi się najlepiej, co warto kupić. Jeśli chodzi o przybory szkolne, bardzo pomogły mi dziewczyny ze sklepu papierniczego, co innego ubrania, z tym nigdy nie mam problemu (w szkole Borysa obowiązuje strój (zwłaszcza góra) w kolorze granatowym, ewentualnie szarym lub niebieskim, co akurat w pewnym sensie ułatwia poranne ubieranie, bo nie ma marudzenia, że nie ta bluza, nie te spodnie). Do tej pory nie mamy fajnej śniadaniówki, Borys nosi taką, którą kiedyś dostał od kogoś, wciąż się rozglądamy za czymś ciekawym.

Najwięcej zachodu spowodował plecak. Wiele osób polecało mi wszechobecne tornistry firmy Herlitz, które cieszą się bardzo dobrą opinią wśród rodziców. Oczywiście zgodzę się z rodzicami, że mogą one być solidne, bardzo praktyczne, pojemne, niewiele brakowało żebym go kupiła. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju – te plecaki są koszmarnie brzydkie jak dla mnie, po pierwsze ten kanciasty kształt, uważam, że dużo ładniejsze  były tornistry, które ja i moje koleżanki nosiłyśmy 25 lat temu, no ale chciałam dać mu szansę. Tłumaczyłam sobie, że za to jest pojemny, że jak kupie fajny kolor, to może jakoś przejdzie, niestety każdy jeden ma jakieś brzydkie aplikacje. Dziecko, które uwielbia Spidermana czy Elzę być może coś dla siebie znajdzie, niestety to któro nie ma ciśnienia na postacie z bajek już nie bardzo. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw stwierdziłam, że to nie jest tornister dla mojego dziecka. Uważam, że w tej kategorii mamy niszę na polskim rynku, którą warto zagospodarować.

Poszukiwania trwały, postanowiłam zajrzeć na bloga Marleny z Makóweczek. To jeden z moich ulubionych blogów parentingowych, właściwie pierwszy, którego czytałam. Marlena ma córkę w wieku Nadii i rok starszego syna Maksa, często pokazuje fajne rzeczy, dobrej jakości, nowości o których nie miałam pojęcia. Śledzenie jej bloga ułatwia życie, często oszczędza czas. Tak było w tym przypadku. Jej syn rok wcześniej rozpoczynał szkołę i wydawało mi się, że publikowała wpis o plecakach. Nie myliłam się. We wpisie „Jak wybrać plecak do szkoły?” pokazała kilka plecaków w tym plecak amerykańskiej firmy Madpax. W tym momencie przepadłam. Po sprawdzeniu całej oferty tej firmy wiedziałam, że kupię taki Borysowi. Pokazałam synkowi i od razu padła decyzja – pomarańczowe kolce. Miałam tylko jeden dylemat – plecaki występują w dwóch rozmiarach: duże i średnie.

Koleżanka poradziła mi, żebym do pierwszej klasy nie kupowała dużego, bo będzie dziecku po kolana wisiał i nie będzie mu wygodnie, w pierwszej klasie nie ma dużo lekcji, a część przyborów dzieci zostawiają w szkole (ten duży ma około 46cm). Obawiałam się, że średni będzie jednak za mały, niby 36 cm, ale zaokrąglone boki. W moim mieście niestety nie ma plecaków tej firmy w żadnym sklepie, pozostał Internet, stwierdziłam, że zamówię najpierw jeden, a jeśli nie będzie nam odpowiadał to zwrócę. Zdecydowałam, że jednak ten średni na pierwszy rzut (mierzyłam Borysowi inne plecaki różnej wielkości w sklepie i plecaki na 46 cm wisiały mu do połowy ud).

Tutaj kolejny problem, w Polsce niedostępny był model pomarańczowy z kolcami średniej wielkości, a Borys już coraz bardziej upierał się na te kolce (są jeszcze plecaki w bąble). Wiedziałam, że te plecaki istnieją w rozmiarze średnim bo wyświetlały mi się na różnych zdjęciach. Sprawdziłam amerykańską stronę firmy (z zamiarem pomęczenia koleżanek mieszkających za oceanem) niestety tam też nie było. Nie poddawałam się. Znalazłam plecak na angielskiej stronie firmy Madpax . Okazało się, że są tańsze niż w Polsce (w Polsce cena ok. 240-260zł za średnie kolce, w UK 45 funtów -230zł (miałam też w planie zamówić piórnik, który też był tańszy o około 30zł). Sprawdziłam koszt wysyłki 2 rzeczy do Polski, powyżej 89 funtów był darmowy, a dodatkowo wysłali mi kupon 15% na pierwsze zakupy. Kilka dni przed złożeniem zamówienie zostawiłam Nadii iPada z otwartą stroną Madpaxa. Zobaczyła tam różowy plecak w bąble i zadowolona mówi:

– o kupujesz mi różowy plecak? Dzięki!

– Nie kupuję Ci, przecież nie idziesz jeszcze do szkoły, kupię Ci jak pójdziesz.

– Ale dzięki, że mi kupujesz!

Później męczyła jeszcze o ten plecak więc się zgodziłam. Różowe bąble w regularnej cenie kosztowały 50 funtów, ale po porównaniu do polskich cen, odliczeniu rabatu, okazało się, że drugi wyniesie nas ok. 130 zł (przy zakupie poniżej 89 funtów koszty wysyłki do Polski to 14 funtów).

Miałam napisać Wam o tym plecaku wcześniej ale tak naprawdę sama zamówiłam go w ostatniej chwili, więc postanowiłam napisać, jak już go przetestujemy. Po 3 tygodniach okazało się, że plecak jest super. Borys go uwielbia, stwierdził, że ma najfajniejszy plecak w całej szkole i powtarzał mi to kilkakrotnie. Okazało się, że wszystko co nosi do szkoły mieści się w plecaku: książki, zeszyty, piórnik, buty na zmianę, śniadaniówka, picie, strój na wf (bloki, farby, plastelinę dzieci zostawiają w szkole). Nadii model z bąblami jest minimalnie większy od kolców. Plecaki są bardzo dobre jakościowo, mają usztywniany tył, dodatkowo grube, miękkie szelki nie wpijają się w ramiona.

Oboje jesteśmy bardzo zadowoleni. Uważam, że nie mogłam kupić fajniejszego plecaka dziecku, oczywiście nie obyło się bez pytań, gdzie kupiliśmy plecak i stwierdzeń, że Borys ma fajny plecak. Trzeba przyznać, że przyciąga uwagę.